niedziela, 16 lutego 2014

sto trzydzieści jeden - bezimienna kocica

Chciałam tutaj wcześniej dodać walentynkowego posta, ale niestety/stety z W. wybraliśmy się na walentynkową kolację do miejsca, gdzie było za ciemno na zrobienie zdjęcia (a moja lampa błyskowa w aparacie coś szwankuje). Nie będę więc Wam robić smaka i pokazywać specjałów kuchni japońskiej - sushi, zupy Kohaku jiru (w szczęśliwych barwach), dania Ma Po Doufu czy wołowiny w tajskiej bazylii :-D ach, nie zapominając o deserach: Pakt Osi i tarty z białą czekoladą i zieloną herbatą <3 jeśli jesteście z Krakowa i macie chwilkę czasu to zawitajcie do restauracji Pod Norenami na ulicy Krupniczej 6 ;-)

Zdjęcie sushi będzie musiała zastąpić kotka-znajda :-P ten kot mieszka od niedawna z W. i jego rodzinką. Został (została?) znaleziony na patrolu przez brata W. i nie ma jeszcze imienia :-D każdy inaczej na nią woła, a ona... i tak ma wszystkich w głębokim poważaniu. Kotka jest bardzo puchata i ma krótki nóżki :> i jest śmieszna. Można ją polubić. Co nie zmienia faktu, że wolałabym, żeby była psem :-D

Poniedziałkowy numer 131 :-)

5 komentarzy:

  1. Nie przepadam za kuchnią azjatycką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jeszcze nie spotkalam kota który nie mialby wszystkiego gdzies D:

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaka śliczna, na pewno niedługo wszyscy ją pokochają i będą jej służyć z największym poddaniem :D A dzisiaj jest Dzień Kota, wiesz :) ?

    OdpowiedzUsuń
  4. uroczy kociak :))
    pozdrawiam
    woman-with-class.blogpsot.com

    OdpowiedzUsuń