czwartek, 29 maja 2014

sto siedemdziesiąt jeden - remont

Remont. Dlaczego ludzie zmuszają się do przeżywania takich katuszy jak remont? Wiem, że później jest ładnie, świeżo i inaczej. No, ale po co? Co złego jest w starym? Mogę zrozumieć remot z dala od remontu, czyli jesteśmy gdzieś indziej, a wszystkim zajmują się profesjonaliści. Nie dla remontu, który trzeba przeżyć będąc w epicentrum. Gdy kurz jest wszędzie. Gdy skuwanie ścian powoduje, że nie słyszy się swoich myśli. Ale najgorsze w 'moim' remoncie jest to, że pozbawił mnie wody. Kąpieli. Mycia włosów w cywilizowany sposób. Remont pozbawił mnie łazienki! Wyobrażacie sobie funkcjonowanie bez łazienki i wc?! Ja tak, ale tylko na turnieju. Tam zawsze jest chociaż pompa z wodą. I tak ciepło, że schnę myjąc się...

Wieczorno-nocne zdjęcie o numerze 171.

środa, 28 maja 2014

sto siedemdziesiąt - biały kwiat

Nie mam dziś weny do pisania. Niby chciałabym coś napisać, ale... nie mam odpowiednich słów ;-) poza tym mam w łazience remont, jest głośno i aż swoich myśli nie słyszę. Poza tym wszystko jest w kurzu. Okropność. I tak jeszcze przez ponad dwa tygodnie...

Numer 170 i zdjęcie natury ;-)


poniedziałek, 26 maja 2014

sto sześćdziesiąt dziewięć - gryficcy rycerze

Wróciłam z Będzina z tarczą! Tak jak mój W. oraz lekkozbrojny Maciek :-) wszyscy zajęliśmy drugie miejsca, ale w różnych konkurencjach: W. w mieczu długim, Maciek w turnieju lekkozbrojnych, a ja w Biegu Dam ;-) zabawa była przednia i choć w sobotę nawiedziła nas burza to atmosfera przez cały wyjazd była bardzo gorąca. Żałuję tylko jednego. Że nie odbył się turniej tańców dawnych, bo mieliśmy na niego naprawdę fajny pomysł ;-) ale co się odwlecze to nie uciecze. Kolejny turniej już za dwa tygodnie!

Rycerski numer 169 i walczący Gryfici w Będzinie ;-)


piątek, 23 maja 2014

sto sześćdziesiąt osiem - Park Jordana

Słońce, słoneczko! Ciepło, ciepełko! Piękne niebo! Tyle zieleni wokół :-) uwielbiam, uwielbiam to! Tyle sił, tyle energii! I do tego kolejny turniej (tym razem na zamku w Będzinie), więc czego chcieć więcej? ;-)

Piątkowy nr 168 i zielony Park Jordana :-)


środa, 21 maja 2014

sto sześćdziesiąt siedem - Piaski Wielkie

Dziś miałam bardzo intensywny dzień. Lubię takie dni (choć wstawanie przed 7 zawsze będę uważać za grzech). Załatwiliśmy z W. zarejestrowanie samochodu, następnie udałam się aż do Kosocic (jakby nie było to daleko to i tak to wciąż część Krakowa, choć prawdę powiedziawszy czułam się jak na wsi). O 15 spotkałam się ze znajomym na kawie i plotach, a o 19 poszliśmy z W. do kina (na Rio2, ale wygranymi biletami sie nie gardzi). Czuję się teraz lekko zmęczona... wszystko przez ten gorąc (nie, nie narzekam, uwielbiam ciepełko). W dodatku cały dzień chodziła za mną jedna myśl: 'jak ja wytrzymam 30 st. C na turniejach w dwóch warstwach lnu, które zakrywają mnie od stóp do głów'. Nie mniej już się kolejnego turnieju nie mogę doczekać. Może jak wrócę to remont w łazience będzie skończony :-)

Nr 167 i kościół na Piaskach Wielkich ;-)

poniedziałek, 19 maja 2014

sto sześćdziesiąt sześć - z Agatką

Kochani! Poznajcie Agatkę :-) moją przyjaciółkę od studiów, czyli... ile to już lat...? Siedem lat. Dokładnie. Szalona dziewczyna. Stanowcza. Pomimo niskiego wzrostu lepiej z nią nie zadzierać. Uwielbia Paryż i buty na wysokim obcasie. I obecnie jest tak zapracowana, że zapomina o mnie (tak Agatko, zapominasz!).

Stwierdziłam, że nie będę Was zamęczać zdjęciami z weekendu (znów byłoby mnóstwo rekonstrukcji i średniowiecza), więc wstawiam takie zdjęcie z rajdu Niezależnego Zrzeszenia Studentów AGH z 2012 roku. Nasz ostatni rok studiów :-)

Wesoły numerek 166 ;-)


środa, 14 maja 2014

sto sześćdziesiąt pięć - Walec Parowy

Wczoraj razem z W. zostaliśmy zaproszeni na testy nowo powstającej gry planszowej Walec Parowy. Może pamiętacie z wcześniejszych notek, że jestem wielką fanką gier planszowych. Nie mogłam więc odmówić przetestowaniu jednej z nich :-) kilka słów na temat pomysłu, powstawania gry i nazwy znajdziecie na blogu prowadzonym przez twórców gry: Graniec.

Walec Parowy to typowa gra strategiczna rozgrywająca się w czasach I wojny światowej. W. powiedział, że gra przypomina mu dwie inne gry planszowe - Grunwald 1410 oraz Grę o Tron. Ja grałam tylko w tą drugą i jeśli ktoś mnie zapyta w którą lepiej mi się grało to odpowiem, że w Walec Parowy. Dlaczego? Pomijając fakt, że musimy dość dokładnie zapoznać się z instrukcją, ponieważ dostajemy dużą ilość kart, żetonów i innych elementów to gra toczy się szybko i sprawnie, a po 2-3 turach wciąga. Razem z W. testowaliśmy scenariusz dla dwóch osób (do wyboru mamy również scenariusz na 4 osoby). W grze mamy do wyboru dwie frakcje: Państwa Centralne oraz Imperium Rosyjskie. Nietrudno się więc domyślić, że rozgrywka polega na takim sterowaniu swoim sztabem, aby:
a) Państwa Centralne nie dały się otoczyć i jednocześnie, aby same przejmowały nowe terytoria i odcięły wojska rosyjskie od zaopatrzenia,
b) Imperium Rosyjskie zepchnęło oddziały austro-węgierskie oraz niemieckie na południowy zachód i przejęło kontrolę nad strategicznymi miejscami.
Zwycięstwo możemy osiągnąć na parę sposobów: kontrola pól strategicznych, zniszczenie sztabu przeciwnika, głośne zwycięstwo czy plądrowanie. Fajnym motywem jest stworzenie Kart Bitew czy przyznawanie punktów atakującemu (np. za atak od tyłu), ale też obrońcy (np. za obronę na wzgórzach czy przez rzekę). Dzięki temu atakujący nie zawsze jest zwycięzcą... Jeśli ma się w sobie choć trochę stratega to gra sprawi ogromną przyjemność, a rozgrywka minie nam o wiele za szybko. 

Do zalet gry należy również zaliczyć: cudowną grafikę, naukę historii poprzez zabawę oraz ciekawy system całej rozgrywki. Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić byłyby to na pewno trochę za małe pola...

Na dziś nr 165 i okładka instrukcji do gry ;-)


wtorek, 13 maja 2014

sto sześćdziesiąt cztery - V Rycersko-Szlachecka Biesiada na Zamku w Wiśniczu

Zdjęcie, które powinno się pokazać 2 maja. Dzień wcześniej razem ze swoim bractwem byłam na biesiadzie na zamku w Wiśniczu. Muszę stwierdzić, że zamek jest przepiękny! Widziałam go tylko z zewnątrz (niestety nie dane nam było doczekać godzin zwiedzania), ale i tak robi wrażenie. Stwierdziliśmy z W., że na pewno tam wrócimy i wtedy będziemy mogli zwiedzać zamek do woli. 

A tak w ogóle to stwierdziłam, że w sezonie powinnam chyba zmienić nazwę bloga na "Jedno zdjęcie rekonstrukcyjne dziennie" ;-) cóż poradzić takie hobby, które pochłania weekendy i czas pomiędzy nimi :-)

Wtorkowe zdjęcie nr 164 :-)


poniedziałek, 12 maja 2014

sto sześćdziesiąt trzy - III Turniej Rycerski o Skarb Świętosława

Pierwszy turniej rycerski za mną! Naprawdę cudowne rozpoczęcie sezonu turniejowego :-) towarzystwo dopisało, namiot i chorągiew sprawiły się dobrze, Organizatorzy zagwarantowali niezapomniane emocje, W. zajął trzecie miejsce w turnieju miecza długiego, ja pierwsze miejsce w biegu dam, a drużyna "Gryfici" uplasowała się na trzecim miejscu Walk Drużyn Rycerskich :-))) gdyby tylko było ciut cieplej to było by wręcz idealnie ;-)

Nr 163 i mój mały świętochłowicki zamek ;-)


piątek, 9 maja 2014

sto sześćdziesiąt dwa - monster of Cracow

Oto jest! Malunek na tarczy bohurtowej W. Co prawda to tylko kawałek potwora zwanego Monster of Krakow (bądź Cracow) lub Krakow Monster. Wczoraj musiałam dokończyć dwie tarcze: jedną z gryfem, a drugą właśnie z tym potworem. Myślę, że jak na brzydala wygląda jako tako ;-)

Już dziś ruszam z Kompanią Gryfitów na turniej rycerski w Świętochłowicach. Więc jeśli ktoś z Was mieszka w okolicach Katowic lub nie boi się wycieczki na Śląsk to w imieniu organizatorów serdecznie zapraszam ;-)

Nr 162 i straszny Monster of Cracow ;-)


środa, 7 maja 2014

sto sześćdziesiąt jeden - zbrojny W.

Ostatnie dni mijają mi na przygotowaniach do pierwszego w sezonie turnieju. W sumie w większości zajmuję się przygotowaniem W. niż siebie samej ;-) przyszywanie przelotek do przeszywki, lekkie poprawki krawieckie przy hełmie, malowanie dwóch tarcz, wykończenie szarfy oraz najnowszy wymysł - uszycie otoku na hełm. Stan prac: 60%.

Pierwszego turnieju doczekać się już nie mogę! Przeraża mnie tylko jedno - pogoda. Zła pogoda na turnieju psuje całą zabawę. Na prognozy pogody nie ma co liczyć, bo codziennie jest podawana inna.

Numer 161 i moje zabawy ze zdjęciem W. ;-)


wtorek, 6 maja 2014

sto sześćdziesiąt - zwykłe

Trochę mnie nie było. Wiadomo - majówka ;-) trochę wyjazdów, trochę kłopotów i trochę grilla. Dużo leniwych dni i wiele przygotowań do pierwszego turnieju w sezonie. Trochę zawieruchy. Ale wrócę i na spokojnie poopisuję co i jak.

Nr 160 i lenistwo ;-)