poniedziałek, 29 grudnia 2014

dwieście pięćdziesiąt - Battlestar Galactica

Wracam po świętach do codziennego pisania i fotografowania. Na pierwszy ogień pójdzie zdjęcie i recenzja gry planszowej - Battlestar Galactica!

Battlestar Galactica to gra stworzona przez Coreya Konieczkę na podstawie popularnego serialu o tym samym tytule. Kto nie oglądał krótkie streszczenie: "Minęło 40 lat odkąd 12 ludzkich kolonii słyszało po raz ostatni o swoich "dzieciach" Cylonach, inteligentnych maszynach, które wyzwoliły się i wypowiedziały wojnę swoim panom i stwórcom - ludziom, a następnie zniknęli. W nagłym niszczycielskim ataku Cyloni powrócili i zniszczyli ludzkie kolonie. Zwycięstwo ułatwiło im to, iż część z nich wygląda już jak ludzie. Atak zmusił Komandora Williama Adamę do przywrócenia do gotowości bojowej jego statek wojenny-muzeum, Battlestar Galactica i wraz z pilotami myśliwców stacjonujących na Battlestar rozpocząć walkę z najeźdźcą. Niestety walka z agresorem jest trudna i Komandor Adama zmuszony jest prowadzić niewielką flotę ocalałych ludzi w samotną wędrówkę w poszukiwaniu trzynastej kolonii - planety zwanej Ziemią." [źródło: Filmweb]

Podczas rozgrywki gracze wcielają się w postacie, które występują w serialu. Cel jest jeden: doprowadzić Battlestara Galacticę i statki cywilne do bezpiecznej planety Ziemia. Nie jest to łatwe, bo co chwila atakują nas Cyloni. Sprawę utrudnia fakt, że każdy z graczy może być Cylonem i nikt poza nim samym o tym nie wie. Musi on prowadzić swoją grę tak, by utrudniać zrealizowanie celu i nie zostać odkrytym przez innych graczy. Gdybym miała w skrócie opisać grę to powiedziałabym, że jest to gra o przetrwaniu, zdradzie oraz wojnie. Niezmiernie wciągająca i ciekawa. 

W pudełku znajdziemy bardzo dobrej jakości grę. Mamy tutaj dużą czytelną planszę, plastikowe figurki statków kosmicznych, porządnie wykonane żetony oraz mnóstwo kart (np. 10 kart postaci, 70 kart Kryzysów, 105 kart Umiejętności czy 22 karty Punktów Docelowych). Można wymieniać zalety gry, ale trzeba w nią zagrać, by docenić jak dobra jest.

Nr 250.


piątek, 26 grudnia 2014

dwieście czterdzieści dziewięć - Wesołych Świąt!

Wiem, że święta już na finiszu, ale nigdy nie jest za późno, by życzyć Wam wszystkiego dobrego na te święta ;-) mam nadzieję, że jesteście najedzeni, z mnóstwem prezentów i wspaniałymi wspomnieniami poświątecznymi.

Nr 249.


wtorek, 23 grudnia 2014

dwieście czterdzieści osiem - born to dream

Przygotowania do świąt pewnie w pełni, prawda? Razem z bratem dziś kupiliśmy ostatni prezent. Co do przygotowań jedzeniowych to... jestem w połowie drogi. Dziś jeszcze tylko zrobię ciasto, a jutro... pewnie pomoc od rana.

Jakiś czas temu byłam z W. na zakupach (tak, w poprzedniej notce wspominałam o tym). Nie powiedziałam Wam jednak, że dorwałam w Cropp Town naprawdę świetną koszulkę! Jestem ogromną fanką bajek Disney'a. Tych starszych i tych nowszych. Musiałam więc skusić się na tą kolorową koszulkę ;-) szczególnie, że obowiązywała promocja -50% przy zakupie drugiej rzeczy.

Ostatnio też mam więcej chęci na fotografowanie. Może to przez tą kompletnie nie zimową pogodę? A może przez odkrycie potencjału w aparacie cyfrowym? Nie mniej chodziłabym i robiła wszystkiemu zdjęcia. Kombinowała z ustawieniami i z perspektywą. Będę się bardzo starać, żeby coraz więcej lepszych zdjęć się tutaj pojawiało...

Nr 248.


niedziela, 21 grudnia 2014

dwieście czterdzieści siedem - w drodze

Jeden z ostatnich weekendów tego roku za nami. Kolejny, który mogę zaliczyć do bardzo dobrych weekendów. W piątek wybrałam się z W. na jego firmową Wigilię do Restauracji Galicyjskiej. Muszę stwierdzić, że było bardzo sympatycznie. Miejsce ma w sobie magiczny klimat, a jedzenie, które serwuje... och, niebo w gębie :-) może w przyszłym roku się tam wybierzemy sami?

Sobota to dzień małych wycieczek poza Kraków i załatwiania sprawunków przedświątecznych. Muszę przyznać, że nieźle zmęczona wróciłam do domu... na szczęście niedziela znów okazała się dniem bardzo leniwym ;-) W. zrobił przepyszną wariację na temat spaghetti bolognese (czyli oprócz standardowych składników znalazło się tam parę "innowacji" jak np. mleczko kokosowe), później razem z kolegą z bractwa, Łukaszem, pograliśmy w Wiedźmina (gra planszowa na PC!). 

Nadchodzący tydzień też zapowiada się intensywnie: nareszcie święta! :-)

Nr 247 i jedziemy w stron Krakowa :-)


czwartek, 18 grudnia 2014

sto czterdzieści sześć - mural na Zabłociu

Muszę powiedzieć, że wczoraj trochę pobłądziłam na Zabłociu. Tamtejsze ulice mają tendencję do schodzenia się pod dziwnymi kątami czy znikania w połowie i pojawiania się gdzieś obok. Serio serio! Nie mniej jednak ta część Krakowa ma niewątpliwą zaletę - murale tam wyrastają jeden obok drugiego! I robią wrażenie. Na szczęście miałam przy sobie aparat cyfrowy, więc zdjęcia są o niebo lepszej jakości niż te z telefonu...

Nr 246 i mural na ul. Zabłocie.


środa, 17 grudnia 2014

sto czterdzieści pięć - zamek w Będzinie

Muszę przyznać, że zamki to jest coś co mogłabym fotografować i fotografować. Zamki, ruiny zamków, pałace i klasztory. Im więcej gotyku tym lepiej. Choć barok też ma coś w sobie... 

Ogólnie jestem teraz cały czas w rewelacyjnym nastroju (choć z lekkim bólem gardła). Po części to sprawka świąt, a po części... hm, może więcej informacji już niedługo :-)

Nr 245 i zdjęcie z samochodu na zamek w Będzinie.


niedziela, 14 grudnia 2014

dwieście czterdzieści cztery - aktywna sobota

Po całym tygodniu nieobecności W. musieliśmy się wreszcie zobaczyć! Korzystając ze ślicznej pogody spędzaliśmy sobotę aktywnie. Spacerowaliśmy wzdłuż i wszerz Krakowa, odwiedzając po raz kolejny Kiermasz Bożonarodzeniowy, Wawel i okolice oraz Galerię Krakowską. Po tym udaliśmy się na pyszny obiadek do Bordo (jeśli kiedyś odwiedzicie Kraków i będziecie chcieli zjeść pyszny, domowy i niedrogi posiłek to koniecznie odwiedźcie Bordo na Gołębiej!). Zmęczeni, ale zadowoleni (a ja z lekkim przeziębieniem) oglądnęliśmy jeszcze Ciemny Kryształ. A dla zachowania równowagi w naturze, niedzielę spędziliśmy na totalnym lenistwie :-)

Nr 244 i jeden z moich ulubionych widoków na Wawel :-)


piątek, 12 grudnia 2014

dwieście czterdzieści trzy - lodowisko

W tym tygodniu wreszcie udało mi się po raz pierwszy w sezonie pójść na lodowisko :-) preferuję chodzenie na łyżwy w godzinach popołudniowych jednak z Łukaszem S. wybraliśmy się poślizgać już o godzinie 9! Muszę powiedzieć, że to o wiele lepsza godzina niż godziny popołudniowe! Od razu lepiej się jeździ, nie ma w ogóle ludzi i można co nieco potrenować. W dodatku nam jeszcze pogoda dopisała i jeździliśmy w nieśmiałych promieniach słońca :-)

Nr 243.


środa, 10 grudnia 2014

dwieście czterdzieści dwa - szczoteczka do oczyszczania Braun Face 820

Dziś druga część wpisu dotyczącego zestawu Braun Face. Pierwszą znajdziecie TUTAJ.

Jak działa?

"Szczotka do oczyszczania twarzy wykonując ruchy oscylacyjne delikatnie usuwa makijaż i głęboko oczyszcza pory. Jest ona zbudowana z bardzo cienkich i delikatnych mikro-włosków, dzięki którym łatwo i szybko pomaga przywrócić cerze promienny wygląd". Ponadto szczotka do oczyszczania zapewnia szcześciokrotne lepsze rezultaty niż mycie ręczne.

Jak używać?

Braun Face z nakładką do oczyszczania twarzy dzięki zastosowaniu technologii Wet&Dry można używać również pod prysznicem! Przed myciem należy zwiliżyć twarz i szczotkę wodą. Ja podczas mycia używam też delikatnego żelu do mycia twarzy. Włączamy przycisk i zaczynamy dogłębne oczyszczanie :-) przez minutę okrężnymi ruchami przesuwamy szczotkę po całej twarzy omijając okolice oczu. Następnie myjemy jeszcze twarz czystą wodą i na koniec używamy kremu nawilżającego. Ot i cała filozofia!

Moim zdaniem...

Zestawu Braun Face używam zawsze wieczorem. Do tej pory moja wieczorna pielęgnacja polegała na użyciu płynu micelarnego, żelu do mycia twarzy, toniku oraz kremu. Szczerze powiedziawszy nie zwracałam większej uwagi na stopień oczyszczenia twarzy. Ten projekt pozwolił mi lepiej zadbać o skórę twarzy. Ponieważ mam wrażliwą cerę dla mnie najważniejsze było, żeby szczoteczka nie podrażniła mi cery. Na szczęście nic takiego się nie stało. Co więcej moja cera zaczęła wyglądać coraz lepiej i lepiej. Podczas mycia szczoteczka lekko pulsuje i zapewnia nam dodatkowy masaż twarzy :-D ja jestem naprawdę zadowolona z tej szczoteczki. Nie wiem czy mogłabym się teraz obyć bez tego urządzenia.

W tabeli umieściłam swoje obserwacje po używaniu nakładki ze szczoteczką do oczyszczania twarzy: 

Braun Face Mycie bez Braun Face
Czas trwania depilacji 1 min. 2-3 min.
Gładkość skóry 10/10 6/10
Czas po jakim pojawiło się uczucie
zanieczyszczenia
2 dni następnego dnia rano

Podsumowanie...

Braun Face to uniwersalny zestaw do profesjonalnej pielęgnacji twarzy. Muszę stwierdzić, że używanie tego urządzenia to czysta przyjemność. Jest proste w użyciu, bez niepotrzebnych funkcji, ciche w użyciu, wodoodporne. Moja wrażliwa cera bardzo polubiła oczyszczanie szczoteczką, a depilacja... cóż, choć z początku lekko bolesna to szybka i dokładna. Sugerowana cena detaliczna to 359 zł. Jednak w większości sklepów internetowych można trafić teraz na promocje świąteczne i ten zestaw można upolować w cenie 299 zł. Jeśli mnie zapytacie czy warto to z czystym sercem mogę odpowiedzieć, że tak.

Nr 242.


poniedziałek, 8 grudnia 2014

dwieście czterdzieści jeden - nakładka depilująca Braun Face 820

Obiecałam Wam recenzję zestawu do depilacji i oczyszczania twarzy Braun Face 820, więc czas spełnić obietnicę. Postanowiłam podzielić recenzję na dwa posty: dzisiejszy post będzie dotyczyć nakładki depilującej, a post kolejny szczoteczki do twarzy. Oprócz tego w dzisiejszym poście napiszę Wam czym właściwie jest Braun Face. Ok, to do działa!

Co to jest?

Braun Face to najnowszy zestaw do delikatnej depilacji i oczyszczania twarzy. Urządzenie składa się z dwóch wymiennych głowic: głowica do depilacji (na zdjęciu) oraz głowica do oczyszczania twarzy. Od razu można zauważyć, że jedno urządzenie łączy w sobie cechy dwóch produktów. Marka Braun podkreśla, że dzięki temu zestawowi możemy korzystać z profesjonalnej pielęgnacji kosmetycznej w domu.

Jak działa?

Producent o nakładce depilującej: "Nawet najcieńsze włoski z podbródka, górnej wargi, czy okolic brwi można z łatwością usunąć dzięki bardzo cienkim, precyzyjnym pęsetom". Wąska głowica posiada 10 mikrootworów, które są w stanie wychwycić nawet najcieńsze włoski o długości 0,02 mm. Krótki czas depilacji zapewnia nam 200 ruchów depilujących na sekundę. Dodatkowo dostajemy gwarancję gładkiej skóry do 4 tygodni.

Jak używać?

Depilację najlepiej wykonywać wieczorem, aby ewentualne zaczerwienienia po-depilacyjne mogły przez noc zniknąć. Ważne jest też, aby depilować pod włos oraz by naciągać skórę depilowanego obszaru! Potem bierzemy Braun Face do ręki i zaczynamy! Po skończonym zabiegu dezynfekujemy nakładkę, a twarz smarujemy kremem po depilacji lub kremem nawilżającym ;-)

Moim zdaniem...

Depilację okolic twarzy zawsze prowadziłam za pomocą niezawodnej pęsety. U mnie ta depilacja koncentrowała się w głównej mierze w strefie brwi. Nie zdarzyło mi się, by pojawiły się u mnie zaczerwienienia, choć moją skórę można nazwać wrażliwą. Do depilacji Braun Face przystąpiłam już następnego wieczora od otrzymania zestawu. Wcześniej przeczytałam instrukcję i przewodnik projektu TRND. Zachęcona stwierdzeniem, że nakładka depilująca zapewnia komfort u osób z wrażliwą skórą wzięłam się do testowania.... moje pierwsze wrażenie było nie najlepsze. To bolało! Jak tego używać, kiedy to brutalnie wyrywa włoski? Jednak się nie zniechęciłam i zrobiłam podejście drugie zaciskając zęby. Druga próba była o wiele lepsza i przyjemniejsza. Wiedziałam, że to trochę zaboli, ale po jakimś czasie już się przyzwyczaiłam do tego dziwnego uczucia. Depilacja poszła ekspresowo!

W moim przewodniku projektu znalazła się tabela, która ułatwiła mi podsumowanie testowania. 

Braun Face Pęseta
Czas trwania depilacji 2-5 min. długo (ok. 10-15 min.)
Gładkość skóry 8/10 7/10
Czas po jakim pojawiły się włoski ok. 2 tygodnie 2-3 dni

Jak widać jestem zadowolona z nakładki depilującej. Na pewno przyśpiesza proces pozywania się niechcianego owłosienia. Do niewielkiego bólu podczas samego procesu depilacji można się szybko przyzwyczaić. Zresztą długotrwały efekt jest tego wart ;-)

Nr 241.


czwartek, 4 grudnia 2014

dwieście czterdzieści - Kiermasz Bożonarodzeniowy

Jak co roku o tej porze na krakowskim Rynku (i od zeszłego roku również na placu przed Galerią Krakowską) pojawia się Kiermasz Bożonarodzeniowy! Jest pięknie, kolorowo i pachnąco. Razem z W. bardo lubimy świąteczne dekoracje, więc co roku odwiedzamy kiermasz parę razy. Można kupić naprawdę genialne rzeczy: lampki, choinki, dekoracje świąteczne, ciepłe czapki i szaliki, biżuterię, stroiki, aniołki z drewna i wosku... a między kramami mieszają się zapachy gofrów z grzanym winem ;-)

Nr 240 i lampiony, które wpadły mi w oko ;-)


środa, 3 grudnia 2014

dwieście trzydzieści dziewięć - pokazowe selfie

Wczoraj razem z W. i Łukaszem byliśmy na pokazie rycerskim w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących. Trochę się obawiałam tego pokazu, bo choć sama kiedyś uczęszczałam do szkoły integracyjnej (uczniowie niepełnosprawni i zdrowi chodzili razem do klas) to jednak bycie kolegą, a nauczycielem to spora różnica. Jednak wszystko poszło bardzo dobrze. Dzieciaki były bardzo zainteresowane. Mogły po dotykać strojów, elementów uzbrojenia, a również posłuchać muzyki prosto ze średniowiecza. Padało też co chwila pytanie kiedy do nich wrócimy :-) ogólnie choć pokaz bardzo wymagający to myślę, że udany.

Nr 239 i nasza pokazowa trójka :-)


poniedziałek, 1 grudnia 2014

dwieście trzydzieści osiem - sok z pigwy

Szykuje się bardzo intensywny tydzień! Można rzec, że znów na chwilę poczuję się jak w sezonie rekonstrukcyjnym :-) choć oprócz tego będzie jeszcze testowanie gry, wypad na kiermasz świąteczny na Rynku oraz recenzja Braun Face 820.

Od jakiegoś czasu nie wyobrażam sobie picia herbatki bez soku z pigwy. Zastępuję nim zwykłą cytrynę. Jakiś czas temu mama zrobiła domowej roboty sok z pigwy (nie ma go na zdjęciu, gdyż jego buteleczka nie wygląda reprezentacyjnie). Taka gorąca herbatka z książką stanowią idealny duet pod koc.

Nr 238 :-)