poniedziałek, 29 grudnia 2014

dwieście pięćdziesiąt - Battlestar Galactica

Wracam po świętach do codziennego pisania i fotografowania. Na pierwszy ogień pójdzie zdjęcie i recenzja gry planszowej - Battlestar Galactica!

Battlestar Galactica to gra stworzona przez Coreya Konieczkę na podstawie popularnego serialu o tym samym tytule. Kto nie oglądał krótkie streszczenie: "Minęło 40 lat odkąd 12 ludzkich kolonii słyszało po raz ostatni o swoich "dzieciach" Cylonach, inteligentnych maszynach, które wyzwoliły się i wypowiedziały wojnę swoim panom i stwórcom - ludziom, a następnie zniknęli. W nagłym niszczycielskim ataku Cyloni powrócili i zniszczyli ludzkie kolonie. Zwycięstwo ułatwiło im to, iż część z nich wygląda już jak ludzie. Atak zmusił Komandora Williama Adamę do przywrócenia do gotowości bojowej jego statek wojenny-muzeum, Battlestar Galactica i wraz z pilotami myśliwców stacjonujących na Battlestar rozpocząć walkę z najeźdźcą. Niestety walka z agresorem jest trudna i Komandor Adama zmuszony jest prowadzić niewielką flotę ocalałych ludzi w samotną wędrówkę w poszukiwaniu trzynastej kolonii - planety zwanej Ziemią." [źródło: Filmweb]

Podczas rozgrywki gracze wcielają się w postacie, które występują w serialu. Cel jest jeden: doprowadzić Battlestara Galacticę i statki cywilne do bezpiecznej planety Ziemia. Nie jest to łatwe, bo co chwila atakują nas Cyloni. Sprawę utrudnia fakt, że każdy z graczy może być Cylonem i nikt poza nim samym o tym nie wie. Musi on prowadzić swoją grę tak, by utrudniać zrealizowanie celu i nie zostać odkrytym przez innych graczy. Gdybym miała w skrócie opisać grę to powiedziałabym, że jest to gra o przetrwaniu, zdradzie oraz wojnie. Niezmiernie wciągająca i ciekawa. 

W pudełku znajdziemy bardzo dobrej jakości grę. Mamy tutaj dużą czytelną planszę, plastikowe figurki statków kosmicznych, porządnie wykonane żetony oraz mnóstwo kart (np. 10 kart postaci, 70 kart Kryzysów, 105 kart Umiejętności czy 22 karty Punktów Docelowych). Można wymieniać zalety gry, ale trzeba w nią zagrać, by docenić jak dobra jest.

Nr 250.


piątek, 26 grudnia 2014

dwieście czterdzieści dziewięć - Wesołych Świąt!

Wiem, że święta już na finiszu, ale nigdy nie jest za późno, by życzyć Wam wszystkiego dobrego na te święta ;-) mam nadzieję, że jesteście najedzeni, z mnóstwem prezentów i wspaniałymi wspomnieniami poświątecznymi.

Nr 249.


wtorek, 23 grudnia 2014

dwieście czterdzieści osiem - born to dream

Przygotowania do świąt pewnie w pełni, prawda? Razem z bratem dziś kupiliśmy ostatni prezent. Co do przygotowań jedzeniowych to... jestem w połowie drogi. Dziś jeszcze tylko zrobię ciasto, a jutro... pewnie pomoc od rana.

Jakiś czas temu byłam z W. na zakupach (tak, w poprzedniej notce wspominałam o tym). Nie powiedziałam Wam jednak, że dorwałam w Cropp Town naprawdę świetną koszulkę! Jestem ogromną fanką bajek Disney'a. Tych starszych i tych nowszych. Musiałam więc skusić się na tą kolorową koszulkę ;-) szczególnie, że obowiązywała promocja -50% przy zakupie drugiej rzeczy.

Ostatnio też mam więcej chęci na fotografowanie. Może to przez tą kompletnie nie zimową pogodę? A może przez odkrycie potencjału w aparacie cyfrowym? Nie mniej chodziłabym i robiła wszystkiemu zdjęcia. Kombinowała z ustawieniami i z perspektywą. Będę się bardzo starać, żeby coraz więcej lepszych zdjęć się tutaj pojawiało...

Nr 248.


niedziela, 21 grudnia 2014

dwieście czterdzieści siedem - w drodze

Jeden z ostatnich weekendów tego roku za nami. Kolejny, który mogę zaliczyć do bardzo dobrych weekendów. W piątek wybrałam się z W. na jego firmową Wigilię do Restauracji Galicyjskiej. Muszę stwierdzić, że było bardzo sympatycznie. Miejsce ma w sobie magiczny klimat, a jedzenie, które serwuje... och, niebo w gębie :-) może w przyszłym roku się tam wybierzemy sami?

Sobota to dzień małych wycieczek poza Kraków i załatwiania sprawunków przedświątecznych. Muszę przyznać, że nieźle zmęczona wróciłam do domu... na szczęście niedziela znów okazała się dniem bardzo leniwym ;-) W. zrobił przepyszną wariację na temat spaghetti bolognese (czyli oprócz standardowych składników znalazło się tam parę "innowacji" jak np. mleczko kokosowe), później razem z kolegą z bractwa, Łukaszem, pograliśmy w Wiedźmina (gra planszowa na PC!). 

Nadchodzący tydzień też zapowiada się intensywnie: nareszcie święta! :-)

Nr 247 i jedziemy w stron Krakowa :-)


czwartek, 18 grudnia 2014

sto czterdzieści sześć - mural na Zabłociu

Muszę powiedzieć, że wczoraj trochę pobłądziłam na Zabłociu. Tamtejsze ulice mają tendencję do schodzenia się pod dziwnymi kątami czy znikania w połowie i pojawiania się gdzieś obok. Serio serio! Nie mniej jednak ta część Krakowa ma niewątpliwą zaletę - murale tam wyrastają jeden obok drugiego! I robią wrażenie. Na szczęście miałam przy sobie aparat cyfrowy, więc zdjęcia są o niebo lepszej jakości niż te z telefonu...

Nr 246 i mural na ul. Zabłocie.


środa, 17 grudnia 2014

sto czterdzieści pięć - zamek w Będzinie

Muszę przyznać, że zamki to jest coś co mogłabym fotografować i fotografować. Zamki, ruiny zamków, pałace i klasztory. Im więcej gotyku tym lepiej. Choć barok też ma coś w sobie... 

Ogólnie jestem teraz cały czas w rewelacyjnym nastroju (choć z lekkim bólem gardła). Po części to sprawka świąt, a po części... hm, może więcej informacji już niedługo :-)

Nr 245 i zdjęcie z samochodu na zamek w Będzinie.


niedziela, 14 grudnia 2014

dwieście czterdzieści cztery - aktywna sobota

Po całym tygodniu nieobecności W. musieliśmy się wreszcie zobaczyć! Korzystając ze ślicznej pogody spędzaliśmy sobotę aktywnie. Spacerowaliśmy wzdłuż i wszerz Krakowa, odwiedzając po raz kolejny Kiermasz Bożonarodzeniowy, Wawel i okolice oraz Galerię Krakowską. Po tym udaliśmy się na pyszny obiadek do Bordo (jeśli kiedyś odwiedzicie Kraków i będziecie chcieli zjeść pyszny, domowy i niedrogi posiłek to koniecznie odwiedźcie Bordo na Gołębiej!). Zmęczeni, ale zadowoleni (a ja z lekkim przeziębieniem) oglądnęliśmy jeszcze Ciemny Kryształ. A dla zachowania równowagi w naturze, niedzielę spędziliśmy na totalnym lenistwie :-)

Nr 244 i jeden z moich ulubionych widoków na Wawel :-)


piątek, 12 grudnia 2014

dwieście czterdzieści trzy - lodowisko

W tym tygodniu wreszcie udało mi się po raz pierwszy w sezonie pójść na lodowisko :-) preferuję chodzenie na łyżwy w godzinach popołudniowych jednak z Łukaszem S. wybraliśmy się poślizgać już o godzinie 9! Muszę powiedzieć, że to o wiele lepsza godzina niż godziny popołudniowe! Od razu lepiej się jeździ, nie ma w ogóle ludzi i można co nieco potrenować. W dodatku nam jeszcze pogoda dopisała i jeździliśmy w nieśmiałych promieniach słońca :-)

Nr 243.


środa, 10 grudnia 2014

dwieście czterdzieści dwa - szczoteczka do oczyszczania Braun Face 820

Dziś druga część wpisu dotyczącego zestawu Braun Face. Pierwszą znajdziecie TUTAJ.

Jak działa?

"Szczotka do oczyszczania twarzy wykonując ruchy oscylacyjne delikatnie usuwa makijaż i głęboko oczyszcza pory. Jest ona zbudowana z bardzo cienkich i delikatnych mikro-włosków, dzięki którym łatwo i szybko pomaga przywrócić cerze promienny wygląd". Ponadto szczotka do oczyszczania zapewnia szcześciokrotne lepsze rezultaty niż mycie ręczne.

Jak używać?

Braun Face z nakładką do oczyszczania twarzy dzięki zastosowaniu technologii Wet&Dry można używać również pod prysznicem! Przed myciem należy zwiliżyć twarz i szczotkę wodą. Ja podczas mycia używam też delikatnego żelu do mycia twarzy. Włączamy przycisk i zaczynamy dogłębne oczyszczanie :-) przez minutę okrężnymi ruchami przesuwamy szczotkę po całej twarzy omijając okolice oczu. Następnie myjemy jeszcze twarz czystą wodą i na koniec używamy kremu nawilżającego. Ot i cała filozofia!

Moim zdaniem...

Zestawu Braun Face używam zawsze wieczorem. Do tej pory moja wieczorna pielęgnacja polegała na użyciu płynu micelarnego, żelu do mycia twarzy, toniku oraz kremu. Szczerze powiedziawszy nie zwracałam większej uwagi na stopień oczyszczenia twarzy. Ten projekt pozwolił mi lepiej zadbać o skórę twarzy. Ponieważ mam wrażliwą cerę dla mnie najważniejsze było, żeby szczoteczka nie podrażniła mi cery. Na szczęście nic takiego się nie stało. Co więcej moja cera zaczęła wyglądać coraz lepiej i lepiej. Podczas mycia szczoteczka lekko pulsuje i zapewnia nam dodatkowy masaż twarzy :-D ja jestem naprawdę zadowolona z tej szczoteczki. Nie wiem czy mogłabym się teraz obyć bez tego urządzenia.

W tabeli umieściłam swoje obserwacje po używaniu nakładki ze szczoteczką do oczyszczania twarzy: 

Braun Face Mycie bez Braun Face
Czas trwania depilacji 1 min. 2-3 min.
Gładkość skóry 10/10 6/10
Czas po jakim pojawiło się uczucie
zanieczyszczenia
2 dni następnego dnia rano

Podsumowanie...

Braun Face to uniwersalny zestaw do profesjonalnej pielęgnacji twarzy. Muszę stwierdzić, że używanie tego urządzenia to czysta przyjemność. Jest proste w użyciu, bez niepotrzebnych funkcji, ciche w użyciu, wodoodporne. Moja wrażliwa cera bardzo polubiła oczyszczanie szczoteczką, a depilacja... cóż, choć z początku lekko bolesna to szybka i dokładna. Sugerowana cena detaliczna to 359 zł. Jednak w większości sklepów internetowych można trafić teraz na promocje świąteczne i ten zestaw można upolować w cenie 299 zł. Jeśli mnie zapytacie czy warto to z czystym sercem mogę odpowiedzieć, że tak.

Nr 242.


poniedziałek, 8 grudnia 2014

dwieście czterdzieści jeden - nakładka depilująca Braun Face 820

Obiecałam Wam recenzję zestawu do depilacji i oczyszczania twarzy Braun Face 820, więc czas spełnić obietnicę. Postanowiłam podzielić recenzję na dwa posty: dzisiejszy post będzie dotyczyć nakładki depilującej, a post kolejny szczoteczki do twarzy. Oprócz tego w dzisiejszym poście napiszę Wam czym właściwie jest Braun Face. Ok, to do działa!

Co to jest?

Braun Face to najnowszy zestaw do delikatnej depilacji i oczyszczania twarzy. Urządzenie składa się z dwóch wymiennych głowic: głowica do depilacji (na zdjęciu) oraz głowica do oczyszczania twarzy. Od razu można zauważyć, że jedno urządzenie łączy w sobie cechy dwóch produktów. Marka Braun podkreśla, że dzięki temu zestawowi możemy korzystać z profesjonalnej pielęgnacji kosmetycznej w domu.

Jak działa?

Producent o nakładce depilującej: "Nawet najcieńsze włoski z podbródka, górnej wargi, czy okolic brwi można z łatwością usunąć dzięki bardzo cienkim, precyzyjnym pęsetom". Wąska głowica posiada 10 mikrootworów, które są w stanie wychwycić nawet najcieńsze włoski o długości 0,02 mm. Krótki czas depilacji zapewnia nam 200 ruchów depilujących na sekundę. Dodatkowo dostajemy gwarancję gładkiej skóry do 4 tygodni.

Jak używać?

Depilację najlepiej wykonywać wieczorem, aby ewentualne zaczerwienienia po-depilacyjne mogły przez noc zniknąć. Ważne jest też, aby depilować pod włos oraz by naciągać skórę depilowanego obszaru! Potem bierzemy Braun Face do ręki i zaczynamy! Po skończonym zabiegu dezynfekujemy nakładkę, a twarz smarujemy kremem po depilacji lub kremem nawilżającym ;-)

Moim zdaniem...

Depilację okolic twarzy zawsze prowadziłam za pomocą niezawodnej pęsety. U mnie ta depilacja koncentrowała się w głównej mierze w strefie brwi. Nie zdarzyło mi się, by pojawiły się u mnie zaczerwienienia, choć moją skórę można nazwać wrażliwą. Do depilacji Braun Face przystąpiłam już następnego wieczora od otrzymania zestawu. Wcześniej przeczytałam instrukcję i przewodnik projektu TRND. Zachęcona stwierdzeniem, że nakładka depilująca zapewnia komfort u osób z wrażliwą skórą wzięłam się do testowania.... moje pierwsze wrażenie było nie najlepsze. To bolało! Jak tego używać, kiedy to brutalnie wyrywa włoski? Jednak się nie zniechęciłam i zrobiłam podejście drugie zaciskając zęby. Druga próba była o wiele lepsza i przyjemniejsza. Wiedziałam, że to trochę zaboli, ale po jakimś czasie już się przyzwyczaiłam do tego dziwnego uczucia. Depilacja poszła ekspresowo!

W moim przewodniku projektu znalazła się tabela, która ułatwiła mi podsumowanie testowania. 

Braun Face Pęseta
Czas trwania depilacji 2-5 min. długo (ok. 10-15 min.)
Gładkość skóry 8/10 7/10
Czas po jakim pojawiły się włoski ok. 2 tygodnie 2-3 dni

Jak widać jestem zadowolona z nakładki depilującej. Na pewno przyśpiesza proces pozywania się niechcianego owłosienia. Do niewielkiego bólu podczas samego procesu depilacji można się szybko przyzwyczaić. Zresztą długotrwały efekt jest tego wart ;-)

Nr 241.


czwartek, 4 grudnia 2014

dwieście czterdzieści - Kiermasz Bożonarodzeniowy

Jak co roku o tej porze na krakowskim Rynku (i od zeszłego roku również na placu przed Galerią Krakowską) pojawia się Kiermasz Bożonarodzeniowy! Jest pięknie, kolorowo i pachnąco. Razem z W. bardo lubimy świąteczne dekoracje, więc co roku odwiedzamy kiermasz parę razy. Można kupić naprawdę genialne rzeczy: lampki, choinki, dekoracje świąteczne, ciepłe czapki i szaliki, biżuterię, stroiki, aniołki z drewna i wosku... a między kramami mieszają się zapachy gofrów z grzanym winem ;-)

Nr 240 i lampiony, które wpadły mi w oko ;-)


środa, 3 grudnia 2014

dwieście trzydzieści dziewięć - pokazowe selfie

Wczoraj razem z W. i Łukaszem byliśmy na pokazie rycerskim w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących. Trochę się obawiałam tego pokazu, bo choć sama kiedyś uczęszczałam do szkoły integracyjnej (uczniowie niepełnosprawni i zdrowi chodzili razem do klas) to jednak bycie kolegą, a nauczycielem to spora różnica. Jednak wszystko poszło bardzo dobrze. Dzieciaki były bardzo zainteresowane. Mogły po dotykać strojów, elementów uzbrojenia, a również posłuchać muzyki prosto ze średniowiecza. Padało też co chwila pytanie kiedy do nich wrócimy :-) ogólnie choć pokaz bardzo wymagający to myślę, że udany.

Nr 239 i nasza pokazowa trójka :-)


poniedziałek, 1 grudnia 2014

dwieście trzydzieści osiem - sok z pigwy

Szykuje się bardzo intensywny tydzień! Można rzec, że znów na chwilę poczuję się jak w sezonie rekonstrukcyjnym :-) choć oprócz tego będzie jeszcze testowanie gry, wypad na kiermasz świąteczny na Rynku oraz recenzja Braun Face 820.

Od jakiegoś czasu nie wyobrażam sobie picia herbatki bez soku z pigwy. Zastępuję nim zwykłą cytrynę. Jakiś czas temu mama zrobiła domowej roboty sok z pigwy (nie ma go na zdjęciu, gdyż jego buteleczka nie wygląda reprezentacyjnie). Taka gorąca herbatka z książką stanowią idealny duet pod koc.

Nr 238 :-)


środa, 26 listopada 2014

dwieście trzydzieści siedem - Drogeria Pigemnt

Dziś napiszę Wam notkę o bardzo wyjątkowym miejscu na drogeryjnej mapie Krakowa. O miejscu, które dla fanek pielęgnacji twarzy, ciała czy włosów jest jak Tajemniczy Ogród dla Mary Lennox ;-)

Drogerię Pigment należącą do sieci drogeryjnej Jasmin odkryłam jakiś czas temu dzięki mamie, która wracając z pracy wstąpiła tam i kupiła m. in. cudowną odżywkę do włosów marki Planeta Organica (dzięki której zaczęłam być włosomaniaczką). Później próbowałam znaleźć tą odżywkę w innych sklepach. Niestety nigdzie, ale to nigdzie w Krakowie nie mogłam jej dostać. Udałam się więc we wskazane przez mamę miejsce i... przepadłam. To nie jest zwykła drogeria jakich wiele w Krakowie. Kupi się tutaj kosmetyki i urodowe gadżety, które naprawdę działają! Kosmetyki, które mają tak piękne składy pozbawione silikonów, SLESów i innych zapychaczy. Przechadzając się alejkami można długo wymieniać marki, które wśród blogerek urodowych święcą tryumfy: BingoSpa, Your Natural Side, Make Me BIO, Green Pharmacy, Planeta Organica, Natura Siberica, Radical, Dermika, Sylveco, Orientana czy Receptury Babuszki Agafii. Przystajemy przy stoiskach z produktami do makijażu i czytamy: Revlon, MIYO, Gosh, Paese, Sleek, Lumene... ponadto Pigment ma ogromny wybór pędzli marek takich jak Annabelle Minerals czy Hakuro. Dla urodowo-włosowych gadżeciarek znajdą się szczotki Tangle Teezer i gumki Invisibobble. Ponadto dział z produktami do włosów jest wzbogacony farbami i hennami do włosów prosto z Indii. Nie wiem czy istnieje naturalny i dobry produkt, którego nie dostanie się w Drogerii Pigment. 

Do tych wszystkich cudowności można jeszcze dodać ceny, które wywołują w kobiecie odruch "bierz ile możesz" ;-) a jak jeszcze załapiesz się na nowości czy promocje, których w drogerii nie brakuje i upolujesz swój ukochany kosmetyk w promocji -30% to gwarantuję, że cały tydzień będzie bardzo udany. Jeśli zawitasz do Drogerii Pigment po raz pierwszy udaj się w pierwszej kolejności do Pani Ekspedientki, która w fachowy sposób doradzi czego Ci potrzeba :-)

W Krakowie sklepy sieci Jasmin znajdują się na ul. Długiej 76 (bliżej Nowego Kleparza) oraz na ul. Jerzmanowskiego 14. Śledźcie też Drogerię Pigment na Facebook'u. Tam ukazują się informacje z nowościami i aktualnymi promocjami.

Post w żaden sposób nie był sponsorowany przez Drogerię ani marki kosmetyczne wymienione w poście.

Nr 237 i kosmetyczny raj.


poniedziałek, 24 listopada 2014

dwieście trzydzieści sześć - mikołajowy W.

Cały weekend spędzony z W. ;-) piątkowy trening tańców dawnych był bardzo udany. Nauczyłam Gryfitów nowego skocznego tańca (troszkę też późniejszego niż XVI wiek). Nie mniej musimy poszerzać swój repertuar, czyż nie? :-)
W sobotę razem z W. pojechaliśmy do Galerii Bronowice na poszukiwania prezentów świątecznych (tak, W. już kupił prezenty!). Po powrocie zjedliśmy sushi i zapakowałam kupione prezenty (żeby kogoś nie kusiło szukanie ich). W niedzielę natomiast zajęliśmy się pokojem W. Trochę go "uporządkowaliśmy", przystroiliśmy zdjęciami i różnymi mapami ;-) efekt jest ok, choć na pewno możne być lepiej....

Dziś mam zamiar wziąć się za zalegające przeróbki krawieckie. Ciężko mi się zebrać. Głównie dlatego że nie chce mi się rozkładać maszyny do szycia...

Nr 236 i W. szykuje się do Mikołajek ;-)


środa, 19 listopada 2014

dwieście trzydzieści pięć - brzozowa studzienka


Nie bez powodu mówi się, że listopad to zbiór poniedziałków z całego roku. Do tamtego tygodnia jeszcze wątpiłam w słuszność tego stwierdzenia, ale teraz mogę się pod nim podpisać. Wyglądam za okno i odechciewa mi się robić cokolwiek. Wszystkie liście już opadły z drzew i jest szaro-buro oraz deszczowo. W dodatku na samą myśl o wyjściu z domu robi mi się zimno. Macie jakieś pomysły jak wrócić do życia i nie dać się tej brzydszej jesieni? ;-)

Nr 235 :-)




poniedziałek, 17 listopada 2014

dwieście trzydzieści cztery - Braun Face

Jak tam po weekendzie? Mój był rewelacyjny! W piątek rano przyszła paczka z TRND z nowym produktem do testowania - Braun Face 820, który łączy ze sobą depilator do twarzy oraz szczoteczkę do mycia twarzy (jak tylko wypróbuję go na milion sposobów to na pewno skrobnę Wam recenzję). 
W piątek też nareszcie przyjechał do Krakowa nasz Gryficki nowicjusz Andrzej (wiem, że będziesz to czytał, więc z tego miejsca Cię pozdrawiam :-D). Nasi Rycerze powalczyli, Damy potańczyły, a później wszyscy udaliśmy się na plotki do naszego ulubionego pubu. Sobota i niedziela za to upłynęły pod znakiem lenistwa i oglądania filmów ;-)

Nr 234 i zaczynamy testowanie Braun Face! :-)

PS. Przypominam o paru moich rzeczach na sprzedaż: KLIK! :-)


środa, 12 listopada 2014

dwieście trzydzieści trzy - random

Dzisiejszy dzień nie zaczął się może spektakularnie, ale z każdą godziną się rozkręcał :-) pod wieczór byłam już zasypana genialnymi wiadomościami. Wy w swoim czasie też się dowiecie co też się dziś wydarzyło, ale będę Wam dawkować powoli te informacje. Myślę, że na pewno jeden news powinien Was zainteresować ;-) dziś znów krótko, ale już niedługo...

 Nr 233 i takie nic ;-)

niedziela, 9 listopada 2014

dwieście trzydzieści dwa - jesiennie

Znów bardzo szybki i krótki post, bo szczerze powiedziawszy nic mi się dziś nie chce. To jeden z tych dni kiedy z wielką chęcią zakopałabym się pod stertą koców i kołder z ciepłą herbatką i dobrą książką lub netbookiem. I mogłabym tak przeleżeć do wiosny ;-) ale trzeba wziąć głęboki oddech, dokopać się do pokładów optymizmu i działać! Muszę sobie jakiś plan działania na sezon jesienno-zimowy ułożyć. Zdrowa dieta (albo po prostu odstawienie słonych przekąsek), trochę ćwiczeń (moich ulubionych challengów fitness) i pokarm dla duszy, czyli wracamy do kolejnych tomów Sagi Pieśni i Lodu ;-)

Nr 232 i barwy jesieni ;-)

wtorek, 4 listopada 2014

dwieście trzydzieści jeden - smog nad Krakowem

Zdjęcie niezbyt chwalebne dla takiego pięknego miasta jak Kraków. Niestety duże miasto w kotlinie to bardzo zła lokalizacja. Zazwyczaj w okresie jesienno-zimowym nie widać tak dobrze smogu, ponieważ szara i pochmurna pogoda zakrywa tą trującą chmurę. Na szczęście w lecie i wiosną jest znacznie lepiej.

Oprócz tego chciałam Wam powiedzieć, że zrobiłam małe porządki w szafie i trochę rzeczy się uzbierało. W większości sukienek, z których wyrosłam ;-) jeśli macie chwilkę i chęć to zapraszam tutaj: KLIK! 

Nr 231 przerażający smog!


niedziela, 2 listopada 2014

dwieście trzydzieści - Eldritch Horror

Weekend halloweenowy, co? Jako osóbka powiązana z rekonstrukcją średniowiecza nie wiem co to za dziwne wymysły. Po co to w ogóle świętować? Czy nasze polskie Dziady już nie są fajne? No cóż... tyle tytułem wstępu do horrorowej notki ;-)

Razem ze znajomymi z bractwa świętowaliśmy Dziady grając w nowy planszówkowy zakup W. - Eldritch Horror: Przedwieczna Groza! W jednym z postów z recenzją gry wspomniałam, że moją pierwszą grą do której wracam z sentymentem jest Arkham Horror. Była to moja pierwsza planszówka, która wciągnęła mnie do świata z grami planszowymi. Może są tutaj osoby, które znają opowiadania H. P. Lovecrafta? Albo chociaż kojarzą wymyślonego potwora zwanego Cthulhu? Jeśli nie to koniecznie nadróbcie zaległości ;-)

Eldritch Horror to planszówka, której akcja jest osadzona w świecie stworzonym właśnie przez Lovecrafta. Gracze, którzy wcielają się w badaczy mają ze sobą współpracować, aby nie dopuścić do przebudzenia się jednego z Przedwiecznych. Żeby to zrobić należy rozwiązać 3 tajemnice. Wydaje się dość proste, prawda? Cóż, jest to trochę bardziej skomplikowane, bo wiele czynników usiłuje nam w tym przeszkodzić lub po prostu nas zabić. Oprócz potworów zwykłych, mamy tych specjalnych. Używanie zaklęć też nie jest do końca bezpieczne, ponieważ możemy od nich stracić punkty poczytalności, a potem... oszaleć. Każdy dług należy kiedyś spłacić, a wierzcie mi spłata nie należy do najprzyjemniejszych ;-)

Klimat gry jest niezwykły. Zresztą to świat Lovecrafta! Wiktoriański świat, ponury i ciemny, pełen zakłóceń, kult w dziwnych i nieznanych zakonach, tajemnic, kosmicznego horroru. Ciężko do końca sprecyzować co tak naprawdę budzi w nas grozę. Ponieważ jest to moja druga gra planszowa w tym świecie ciężko będzie mi unikać porównań Eldritcha do Arkham Horror. Gdybym miała jedym zdaniem podsumować Eldritch Horror to zapewne powiedziałabym, że jest to przyjemniejsza wersja Arkham Horror. Zacznijmy od postaci badaczy. W porównaniu do Arkham są one tutaj bardziej... wyrównane. Nie ma postaci słabych ani mocnych. W grze stworzono naprawdę ciekawe postacie, które są mocne w swoich dziedzinach. Każda z nich wnosi coś do grupy. Możemy oczywiście modyfikować niektóre z cech naszej postaci. 

Rozgrywka polega na wykonywaniu akcji w poszczególnych fazach. Tak w skrócie mamy fazę ruchu (w której oprócz ruchu, możemy odpocząć, zakupic bilet czy kupić element do naszego ekwipunku), fazę spotkań (gdzie wykonujemy spotkania lub walczymy z potworami) oraz faza mitów (modyfikuje ona naszą rozgrywkę i wprowadza różne elementy do gry). Opanowanie tych paru faz zajmuje dosłownie chwilkę. Później już tylko czepiemy przyjemność z planowania naszych ruchów, dogadywania się z innymi graczami, rozwiązywania tajemnic czy walki z jednym z kultystów.

Całość jest pięknie wydana. Liczba elementów jest ogromna (choć grający wcześniej w Arkham z dodatkami mogą mieć lekki niedosyt spowodowany niektórą ilością kart). Gra cały czas się rozwija i już zaplanowano dwa dodatki do gry: Zaginiona Wiedza (która według zapowiedzi polskiego wydawcy pojawi się już na przełomie 2014 i 2015 roku) oraz Mountains of Madness (którego angielska premiera miała miejsce niedawno).

Przepraszam Was za tą długą notkę. Podziękowania dla wytrwałych ;-) czasami tak mam, że gdy bardzo coś mi się podoba i pochłania to staram się to opisać ze szczegółami, aby Was do tego przekonać. Mam nadzieję, że w końcu kiedyś zagracie w jedną z recenzowanych przeze mnie gier.

Nr 230 i plansza Eldritch Horror.


czwartek, 30 października 2014

dwieście dwadzieścia dziewięć - pudełko DIY

Wczoraj Kraków znów był pogrążony w mgle. Okropna pogoda utrzymywała się od niedzieli aż do wczoraj. Nic mi się nie chciało, choć tyle rzeczy się powoli zbiera... Udało mi się jednak zmusić do przeobrażenia ślicznego pudełeczka po czekoladkach w pudełko na moje naszyjniki :-)

Czego potrzebowałam? Pudełeczko po czekoladkach, tekturę, taśmę klejącą, nożyczki, watę, klej Kropelka oraz kawałek materiału (u mnie czerwona wełenka ^^).

Zaplanowałam jak będzie wyglądać środek, wycięłam z tekturki przegródki i przykleiłam je taśmą klejącą. Żeby biżuterii było wygodnie postanowiłam wypełnić przegródki watą, którą przykleiłam na Kropelkę. Później wycięłam trochę większe niż w rzeczywistości kwadraciki z materiału i na wcisk (zawijając krawędzie do środka) umieściłam je w przegródkach :-)

Jestem zadowolona z efektu i to, że nie zapłaciłam za jego wykonanie ani grosza. Bardzo lubię takie DIY ;-)

Nr 229 i zrób sobie pudełko na biżuterię ;-)


wtorek, 28 października 2014

dwieście dwadzieścia osiem - Inwigilacja Luksusowa

Na dziś mam dla Was posta z kolejną recenzją gry planszowej :-) w ostatnią niedzielę spotkaliśmy się u Aleksa i Martyny na pysznym ciachu, kawie i dobrej grze.

Inwigilacja Luksusowa toczy się w polskim rządzie, gdzie zadaniem jest zdobycie jak najwięcej punktów poparcia w sondażach. Aby zdobyć te punkty musimy odsłonić afery koleżanek i kolegów posłów. W tym zadaniu wspomagają nas różne karty akcji i pomieszczenia na planszy :-) gra jest genialną parodią tego co dzieje się na Wiejskiej w Warszawie. Aby móc poruszać się między salami musimy posiadać Żetony Znieczulenia, czyli nic innego jak dobra wódeczka. Możemy za pomocą kart zmusić innego posła, by przemawiał i zmyślał na temat naszej afery. Napuszczamy dziennikarzy i wycieczki szkolne. Ogólnie dobra zabawa :-)

Z tego co wiem gry już nie można kupić w sklepach, ale może znajdziecie ją gdzieś w komisie? Nawet jeśli nie jesteście fanami polityki to w grę należy zagrać, by pośmiać się z przyjaciółmi.

Nr 228 i gramy w Inwigilację :-)

niedziela, 26 października 2014

dwieście dwadzieścia siedem - MSI

Oto i w pełnej okazałości mój wygrany netbook :-) jestem z niego zadowolona choć czasem komunikat o kolejnych aktualizacjach potrafi mnie zdenerwować.

Jakoś ostatnio kompletnie nie mam weny do pisania i fotografowania. Chyba cała ta energia idzie w projekty graficzne...

Nr 227 i netbook MSI.


środa, 22 października 2014

dwieście dwadzieścia sześć - zakręt

Pogoda coraz gorsza, a moje dni coraz intensywniejsze. Lubię jak się dużo dzieje. Od poniedziałku mam już u siebie mojego wygranego w konkursie Kraków Nasze Miasto netbooka ;-) jestem z niego bardzo zadowolona. Jest malutki, lekki i śliczny. Miałam Wam go pokazać, ale jakoś nie mogę mu zrobić zdjęcia ;-) ale jeszcze nadrobię.

Dziś z jednym bratem zaczęliśmy myśleć nad założeniem firmy. Będę musiała poszperać i popytać Niebieskiego Kufra o parę wskazówek na początek ;-) udało mi się też zacząć tworzyć logo dla naszego nowego Gryfity. Jestem w połowie pracy, ale już jestem dumna z efektów. Mam nadzieję, że mój zleceniodawca też. Pewnie też pojawi się tu efekt mojej pracy :-)

Nr 226 i tramwaj na zakręcie :-)

poniedziałek, 20 października 2014

dwieście dwadzieścia pięć - Lanckorona

Znów zaniedbałam bloga. Wiem i przepraszam, ale ostatni weekend był naprawdę bardzo szalony. I trochę chaosu się wkradło ;-) ale teraz powinno być lepiej, bo już niejako pożegnałam się z rekonstrukcją, aż do maja. Może od czasu do czasu odbędzie się jakiś pokaz, ale tak to koniec z turniejami i wyjazdami reko.

Weekend spędzałam razem z Kompanią Gryfitów, Krakowskim Bractwem Grodzkim i gośćmi na hucznym pożegnaniu sezonu w Lanckoronie. Och, działo się dużo! Spacer do ruin zamku, sesja zdjęciowa, rozmowy o życiu, gra terenowa dla Dam i biesiada z niespodziankami, śpiewami i tańcami :-) to było godne pożegnanie sezonu. Jak tylko pojawią się zdjęcia to na pewno i tutaj się coś pojawi, a tymczasem zostawiam Was z takim zdjęciem...

Nr 225 :-)


poniedziałek, 13 października 2014

dwieście dwadzieścia cztery - weselnie

Weekend spędzony weselenie ;-) nasi Przyjaciele z bractwa, Martyna i Aleksander, wstąpili w związek małżeński. Uroczystość zaślubin była cudna :-) wesele też niczego sobie. Szkoda tylko, że tak szybko się skończyło, ale od czego jest nadchodzący weekend i zakończenie sezonu turniejowego w Lanckoronie? ;-)

Nr 224 i selfie Gryfitek w lustrze ;-)


czwartek, 9 października 2014

dwieście dwadzieścia trzy - wrzos

Rano obudziłam się pełna energii i chęci do działania! Mogłam podbić świat. Udało mi się zrobić to co zaplanowałam choć przez cały dzień nie opuszczała mnie świadomość, że dzień szybko zleci... jest to naprawdę dziwne uczucie. Takie jakby coś co trzymacie w rękach,  Wam niepostrzeżenie uciekało. No nic, nie będę Was wieczorem zanudzać tylko pokażę Wam jakiego ślicznego wrzosa dostałam od nowo otwartej osiedlowej kwiaciarni :-)

Nr 223 i różowy wrzos.


środa, 8 października 2014

dwieście dwadzieścia dwa - szczurza rodzinka

Kolejny intensywny dzień za mną! Trochę straszny i przyjemny zarazem. Nie można narzekać, bo coś się dzieje i dziać będzie jeszcze cały październik ;-)

Na zdjęciu macie moją szczurkową rodzinkę :-) W. zasypuje mnie maskotkami szczurkami, ale... czyż nie są cudne? :-)))

Nr 222 i Wojtuś, Frydzio, Pysia i Mysia ;-)


poniedziałek, 6 października 2014

dwieście dwadzieścia jeden - Szkieletor

Wczoraj był intensywny dzień. Z samego rana razem z W. wybraliśmy się do CHT na zakupy. W. potrzebował nowego garnituru. Trochę się nachodziliśmy, ale choć sklepów z garniturami tam jest multum to wszędzie de facto było to samo. Mogę Wam powiedzieć, że jest moda na mocno taliowane garnitury ;-) jest to plus dla W., bo taki garnitur bardzo dobrze podkreśla jego super sylwetkę ;-)

Później wróciliśmy do domu i po filmie "Poszukiwany poszukiwana" zabraliśmy się za przygotowanie obiadu ;-) miało to być jakieś chińskie danie, ale wyszło chińsko-indyjsko-nie wiadomo jakie. Cóż, ważne, że smakowało :-)

Od W. zebrałam się w miarę wcześnie, bo nie chciałam zmarznąć, ale mi się nie udało... ranki i wieczory to jest dla mojej ciepłolubnej osoby koszmar. Brrr, odliczam już dni do lata ;-)

Nr 221 i widok na krakowskiego Szkieletora ;-)


piątek, 3 października 2014

dwieście dwadzieścia - szkatułka

Mam dwie super dla mnie pozytywne wiadomości! Udało mi się wygrać w plebiscycie Kraków Nasze Miasto notebooka :-))) jeden z kolegów stwierdził, że to dlatego że "jesteś po prostu fajna, miła, medialna i sympatyczna :-)". Dzięki Dragomirze! Jeszcze nie mam u siebie nagrody, a już myślę czy nie zamienić go w lustrzankę ;-) W. zawsze się krzywi jak o tym wspominam, ale cóż... chyba nigdy nie zrozumie jak wiele daje mi robienie zdjęć ;-)

Co do drugiej wiadomości to kupiłam sukienkę z wcześniejszego zdjęcia :-) nie wiele mi chyba trzeba do szczęścia? Jestem z niej bardzo bardzo zadowolona. Chyba jestem uzależniona od kupowania sukienek. Muszę zrobić jakąś ich małą wyprzedaż, bo w połowie już nie chodzę. Nie mniej z drugiej strony ciężko pozbywać się swoich "dzieci" ;-)

Nr 220 i szkatułka, którą wczoraj zapełniłam biżuterią ;-)


wtorek, 30 września 2014

dwieście dziewiętnaście - sukienkowo

Wczoraj i dziś była istna masakra. Choć w dwóch różnych zabarwieniach słowa "masakra". Dziś zdecydowanie negatywnie. Wszystko miało być inaczej, ale widocznie coś innego było mi pisane. Już tego nie zmienię.

Wczoraj natomiast pochodziłam po sklepach i udało mi się kupić dwa drobiazgi - płyn micelarny z owsem od Green Pharmacy i gadżeciarską gumkę do włosów Invisibobble ;-) pewnie wzięłabym coś jeszcze, bo rozmawiając z Agatką przez telefon zdążyłam obejść drogerie Jasmin z 10 razy i zapoznać się dogłębnie z asortymentem ;-) na szczęście coś mnie powstrzymało, bo zdecydowanie to nie jest dobry moment na nie potrzebne zakupy ;-)

Pod ostatnim postem pisałam Wam o plebiscycie, w którym biorę udział. Jeśli macie chwilkę czasu to oddajcie na mnie swój głos (szczegóły TUTAJ).

Nr 219 i nie-szaleństwo zakupów ;-)

poniedziałek, 29 września 2014

dwieście osiemnaście - Zabierzów

Długa przerwa była, oj długa. Zrobiłam sobie wakacje od blogowania, ale już wracam :-) niby tak dużo się ostatnimi czasy działo, ale wszystko i tak można sprowadzić do jednego. No nic.

Za pasem nowy miesiąc. Nowe plany na ten miesiąc. Trzeba się przestawić z nastawienia turniejowego na nastawienie treningowo-pokazowe. Ten miesiąc też zapowiada się ciekawie. Na sam początek może uda mi się wygrać w konkursie organizowanym przez Kraków Nasze Miasto. Dlatego chciałabym Was bardzo prosić o głosy pod tym linkiem: Rycerski Kraków. Można głosować codziennie na dwa sposoby: przez Facebook'a lub tradycyjnie. Naprawdę zależy mi na Waszej pomocy! Pomożecie?

Nr 218 i Gryfici na pokazie w Zabierzowie ;-)


wtorek, 23 września 2014

dwieście siedemnaście - testowanie glinek

Jakiś czas temu otrzymałam do testowania glinki ze sklepu Kalina. Byłam bardzo zadowolona z tych testów, ponieważ od bardzo dawna używam glinek jako maseczki na twarz. Jest to chyba mój ulubiony "zabieg" kosmetyczny, który wykonuję regularnie. Dlaczego? Ponieważ jest to bardzo naturalny, tani, wydajny i prawie natychmiastowy sposób na fajną cerę ;-) Do tej pory używałam glinki białej (oczyszczającej) oraz zielonej (antybakteryjnej) z Organique. Zawsze do maseczki z glinką dodaję kropelkę olejku arganowego, trzymam na twarzy maksymalnie 15 minut i zmywam letnią wodą.

Może nie każdy z Was wie, ale każdy rodzaj glinki ma inne właściwości oraz moc działania. Postaram się Wam opisać działanie i efekty jakie zauważyłam po użyciu 4 różnych glinek marki Fitokosmetik :-)

Biała glinka anapska charakteryzuje się wysoką zawartością minerałów, pomaga dotlenić i oczyścić skórę. Biała glinka "ma właściwości delikatnie złuszczające, skutecznie redukuje drobne zmarszczki, ujędrnia i poprawia koloryt skóry." Jest to chyba najdelikatniejsza dla skóry glinka polecana do pielęgnacji cery suchej, delikatnej, wrażliwej oraz zmęczonej ze zmarszczkami.

Ja już od pierwszego użycia bardzo polubiłam się z glinką białą. Po pierwsze za to, że zaraz po użyciu cera jest miękka i gładka w dotyku. Po drugie, że rozświetla moją cerę oraz po trzecie, że ją odżywia. Jednak kiedy potrzeba mi mocniejszego oczyszczenia sięgam po kolejną w zestawieniu glinkę...

Zielona glinka kambryjska posiada ok. 20 różnych soli mineralnych istotnych dla organizmu takich jak: krzem, magnez, wapń, potas, fosfor czy sód. "Ma właściwości oczyszczające, przeciwzapalne i dezynfekujące. (...) Maseczka na bazie glinki kambryjskiej doskonale oczyszcza skórę, reguluje metabolizm, sprzyja regeneracji naskórka, zwęża pory." Ta glinka doskonale leczy trądzik i wypryski, pielęgnuje i regeneruje skórę przy okazji odkażając ją i wzmacniając.

Moja cera jest cerą problemową. Raz jest dobrze, a raz źle. Pojawiają się wypryski, cera jest czerwona i lekko piecze. Wtedy moją pierwszą pomocą jest glinka zielona. Pomaga mi ona przywrócić równowagę mojej skórze twarzy. Lubię ją szczególnie za właściwości przeciwzapalne i dezynfekujące. Naprawdę widać różnicę już po dwóch zastosowaniach glinki.

Błękitna glinka waładyjska jest polecana głównie osobom z cerą zmęczoną, poszarzałą, tłustą oraz problemowej (wypryski, trądzik, łojotok). Ma właściwości odmładzające i oczyszczające. "Glinka Wałdajska nasyca komórki skóry w niezbędne substancje i związki naturalne, odżywia i pobudza procesy regeneracyjne skóry. Glinka nadaje skórze jędrność, elastyczność i zdrowy wygląd."

Również glinka waładyjska przypadła mi do gustu :-) po jej użyciu cera jest niesamowicie wygładzona, widocznie ujędrniona i oczyszczona. Zauważyłam też, że maseczka z tej glinki widocznie zwęża pory oraz matuje skórę. Nie zauważyłam natomiast efektów odmładzających. Może po dłuższym stosowaniu i takie efekty się pojawią? ;-)

Czarna glinka Morza Martwego "doskonale leczy trądzik. (...) Glinka głęboko oczyszcza, odblokowuje zanieczyszczone i zatkane pory." Polecana jest dla osób z cerą tłustą, trądzikową i problematyczną. Jest to najmocniejsza w działaniu glinka. 

Kiedy mam naprawdę "bad skin day" sięgam po najcięższy kaliber: czarną glinkę. Co zauważymy po jej zastosowaniu? Natychmiastowe oczyszczenie i rozświetlenie cery. Skóra twarzy jest gładka, a wszelkie wypryski zmniejszone. Również zaczerwienienie skóry jest uspokojone. Twarz od razu wygląda zdrowiej. Za każdym razem nie mogę wyjść z podziwu dla właściwości tej glinki :-)

Ciężko mi wybrać moją ulubioną glinkę z tych przedstawionych. Po każdej z nich zauważymy, że coś innego się zmieniło, że na coś innego zadziałała. Nie mniej jednak największym plusem tych glinek jest to, że działają! Już szykuję się do zmówienia pełnowymiarowych opakowań wszystkich czterech glinek. Jeśli i Wy chcecie się przekonać o ich działaniu to koniecznie zajrzyjcie na stronę Kaliny ;-)

Nr 217 i testowane glinki :-)


poniedziałek, 22 września 2014

dwieście szesnaście - Rycerze w Zabierzowie

Ostatni w sezonie turniej rycerski za mną! 12 wyjazdów przez 5 miesięcy. Średnio 2 wyjazdy w miesiącu. Chyba będę za tym tęsknić szybciej niż mi się wydaje. Brak mi będzie tych ludzi, rozmów przy ognisku, dopingowania W. i zmagania się z pogodą ;-) ostatni turniej odbył się w podkrakowskim Zabierzowie i był bardzo bardzo bardzo udanym turniejem choć pogoda nie dopisała. W sumie dzięki temu bardziej się integrowaliśmy pod tymi dwoma wiatami ;-) a wieczorami można było toczyć naprawdę ciekawe rozmowy o życiu z ludźmi przy ognisku. Organizator, Janek, zorganizował naprawdę ciekawe konkurencje, gdzie nawet nie zbyt opancerzeni rycerze mogli wziąć udział ;-) mnie chyba najbardziej podobał się Turniej Drużyn Lekkozbrojnych ;-) a bitwę przeżywałam wśród huków i wystrzałów z hakownic i piszczeli! Uważam, że Zabierzów to było naprawdę godne zakończenie sezonu turniejowego ;-)

Nr 216 i rzut oka na fort :-)

Fot. Łukasz Olearczyk.


czwartek, 18 września 2014

dwieście piętnaście - Brzezie

Wczoraj calutki dzień spędziłam u koleżanki z bractwa na wsi ;-) nie odpoczywałyśmy, nie opalałyśmy się, nie obijałyśmy się. Miałyśmy konkretne plany, które zrealizowałyśmy w 300%! Jestem tak podekscytowana, że aż mi brak słów :-) cały wczorajszy dzień spędziłyśmy na szyciu. A mianowicie na poprawianiu mojej starej sukni wierzchniej. Teraz wygląda naprawdę super ;-) wczoraj też udało mi się zrobić projekt naszego bractwowego herbowego gryfa, którego można haftować! Jestem z siebie podwójnie dumna, bo program hafciarski był niezwykle uparty. Teraz byle do Zabierzowa! Ostatni turniej w sezonie...

Nr 215 i widok na wieś... :-)


poniedziałek, 15 września 2014

dwieście czternaście - Bytomski Jarmark Średniowieczny

Weekend udany, bo spędzony ze znajomymi rekonstruktorami ;-) w dodatku udało się zdobyć 3 miejsce w Biegu Dam w ramach ligi Bojowego Hufca Południe :-) W. też zajął 3 miejsce w tej lidze tylko, że w konkurencji miecza półtoraręcznego. Cóż więcej rzec można? Pogoda dopisała, bo nie padało i od czasu do czasu słońce wyglądało zza chmur. Niestety pomimo dość ciepłego namiotu w nocy złapałam jakieś przeziębienie. Muszę teraz szybko się wykurować, bo w nadchodzący weekend ostatni w sezonie turniej rycerski...

Nr 214 i wesoły team sędziów robi sobie zdjęcie z W. przy aprobacie Piotra ;-)


środa, 10 września 2014

dwieście trzynaście - nowości w biblioteczce

Wczoraj wreszcie udało mi się spotkać z moimi dwoma Przyjaciółkami na Girls Night :-) udałyśmy się najpierw do naszej ulubionej kubańskiej knajpki La Habany, potem piwko w Starej Zajezdni, a na koniec zapiekanka u Endziora ;-) gadałyśmy, plotkowałyśmy, śmiałyśmy się i robiłyśmy sobie selfie (które nie nadają się do publikacji ;-)). Było bardzo wesoło. Tego mi było trzeba ;-) w dodatku dziewczyny zaskoczyły mnie prezentami urodzinowymi :-) dostałam mój wymarzony przewodnik po renesansowym Krakowie oraz książkę o Wawelu i okolicach ;-) Anno z Prostego Boxa i Agatko bez bloga, dziękuje raz jeszcze za cudowną niespodziankę i spotkanie!

"Przygoda z owcą" Harukiego Murakamiego to moja zakupowa zachcianka z piątku ;-) staram się teraz nie kupować książek, bo mam stertę, którą muszę przeczytać. Poza tym Pieśń Lodu i Ognia sama się nie skończy ;-)

Nr 213 i moje nowości :-)))

poniedziałek, 8 września 2014

dwieście dwanaście - nagroda za glejt

Po weekendzie w Rudnie pod zamkiem Tenczyn ;-) jeden z lepszych turniejów rycerskich. Wszystko cudownie zorganizowane, niczego nie brakowało i W. zagwarantował naszej Kompanii Gryfitów wielkie emocje. Wygrał Turniej Miecza i Tarczy, zajął 2 miejsce w Turnieju Miecza Długiego i otrzymał od Loży Dam nagrodę. Ponadto razem z sir Krzysztofem wywalczyli 3 miejsce w Biegu Giermka i Rycerza. Dla mnie jednak najważniejsza była pierwsza nagroda w Konkursie Glejtów! Razem z Martyną (stworzyła iluminację pierwszej litery) i W. (wykonał pieczęć) pokonaliśmy 6 ciężkich konkurentów :-) zwycięskiego glejta możecie zobaczyć tutaj: KLIK!

Nr 212 i nagroda za pierwsze miejsce w Konkursie Glejtów :-)


piątek, 5 września 2014

dwieście jedenaście - kaligrafia 2 + LBA again

Post na szybko przed wyjazdem do Rudna na turniej rycerski :-) jeśli śledzicie mojego bloga to wiecie, że moją wielką pasją jest rekonstrukcja historyczna. Może nie wiele z Was wie, że równie mocno kocham kaligrafię (szczególnie tą gotycką). Co prawda dopiero się uczę (jestem samoukiem) i sporo jeszcze przede mną, ale jak na początek jestem zadowolona z efektów :-) ale będzie jeszcze lepiej! Zobaczycie ;-)

Nr 211 i kawałek glejtu ;-)


Po raz trzeci zostałam nominowana do Liebster Blog Award! Tym razem przez biżuteryjną boginię Agę ;-) oto jakie pytania dostałam:

1. Bez czego nie wychodzisz z domu i dlaczego? Ha! Będzie zaskoczenie, bo telefon zdarza mi się zostawić w domu. Klucze też. Nie ruszam się za to z domu bez bransoletki, którą dostałam od W. na nasze pierwsze wspólne Walentynki. Dlaczego? Hm, nie wiem ;-)
2. Jeśli lubisz czekoladę, jaka jest Twoją ulubioną? Taka, która nie jest czekoladą - biała. Dałabym się za nią pokroić ;-)
3. Ulubiona kawiarnia i dlaczego? Nie mam ulubionej. Co innego jakbyś zapytała o puby ;-P
4. Jaką książkę byś poleciła? Oj, wiele książek mogłabym polecić, ale w tej chwili przychodzi mi na myśl "Kafka nad morzem" Harukiego Murakamiego. Warto przeczytać i zrozumieć na swój własny sposób.
5. Wyobraź sobie, że został Ci ostatni dzień, bo za 24 godziny będzie koniec świata, co zrobisz z tym czasem? Wykorzystam na zorganizowanie najlepszej imprezy na świecie! Zapraszam rodzinę, przyjaciół i znajomych i wspólnie bawimy się do końca świata ;-)
6. Pokaż mi swoją ulubioną biżuterię! Oprócz wymienionej wcześniej bransoletki (splecione ze sobą serduszka) to lubię jeszcze ten pierścionek: KLIK!
7. Co robisz kiedy masz wolną chwilę? Czytam :-)
8. Życzenie do Złotej Rybki? Daj mi zamek ;-)
9. Ostatnio ulubiona piosenka? Ostatnio ulubiona to Enrique Iglesias - Bailando (ale w wersji hiszpańskojęzycznej) ;-)
10. Dlaczego prowadzisz bloga? Bo lubię coś od czasu napisać, wrzucić zdjęcie. "Wyrzyć" się pseudo-artystycznie.
11. Co miłego mogłabyś mi napisać? (((: Że tęskno bez Ciebie! Wracaj już!

czwartek, 4 września 2014

dwieście dziesięć - woreczek z lawendą

Niekiedy, przed wybranymi turniejami, zdarza się, że nie mam kompletnie na nic czasu. Np. muszę coś kupić do rekonstrukcji, poprawić krawiecko coś ze stroju czy pomóc W. ze sprzętem. Przed turniejem na Zamku Tenczyn miałam do zrobienia jedną ważną rzecz o której dowiecie się po turnieju ;-)

Nr 210 i prezent od Niebieskiego Kufra ;-)


niedziela, 31 sierpnia 2014

dwieście dziewięć - IV Letni Turniej Rycerski Ziemi Jaworznickiej + Liebster Blog Award

Wróciłam po kolejnym turnieju :-) było bardzo kameralnie, ale za to też bardzo miło i przyjemnie. W dodatku pogoda dopisała i to w 100%, bo nie było ani zimno ani za gorąco (dla ludzi ubranych od stóp do głów w len i wełnę to naprawdę są warunki idealne). W. zajął 3 miejsce w turnieju miecza i tarczy, 2 w turnieju giermków oraz 2 w Walkach Drużyn Rycerskich (wraz z drużyną RGBŻ). Do tego nasz łucznik, Bezi, dołożył 2 miejsce w łucznictwie. Turniej więc możemy uznać za udany. Za tydzień będziemy podbijać zamek Tenczyn ;-)

Zdjęcie nr 209 i zderzenie średniowiecznej Japonii ze średniowieczną Europą.


Po raz kolejny zostałam nominowana do Liebster Blog Award! Tym razem od prześlicznej modelki i uzdolnionej kucharki - Jacquelinee ;-) dla przypomnienia zasady:
1. wyróżnienie dostaje się od innego bloga,
2. należy odpowiedzieć na 11 pytań od osoby, która nas wyróżniła,
3. wyróżnić kolejnych 11 blogów i wymyślić kolejnych 11 pytań dla nich.
Wskazówka: wyróżniamy blogi, które nie mają zbyt wielu obserwatorów.

Pytania, które dostałam:
1. Szpilki czy trampki? Hm, gdybym ktoś dawał mi za darmo buty to na 100% byłyby to szpilki, choć na co dzień wybieram buty na płaskiej podeszwie lub koturnie :-)
2. Lato czy zima? Prosty wybór: lato, które nigdy by się nie kończyło!
3. Kawa czy herbata? Kawa i herbata ;-)
4. Pizza czy sałatka? Pizza!
5. Czego boisz się bardziej: węży czy pająków? Pająków. Po co to coś na ziemi? '-.-
6. Dlaczego taka tematyka Twojego bloga? Bo lubię fotografować. Dla samej siebie. Dla własnej przyjemności. Bo chcę pokazać kawałek mojego świata. Bo to sprawia mi przyjemność (nawet jeśli nigdy nie zrobię profesjonalnego zdjęcia) :-)
7. Plecak czy torebka? Torebka na ramię ;-)
8. Ulubiony kolor to... czerwony, pomarańczowy, zielony... Lubię żywe, mocne kolory :-))
9. Książka czy TV? Zawsze książka. Zawsze.
10. Morze czy góry? Mieszkam bliżej gór, ale w wakacje zawsze tęskni mi się do wody, więc... morze ;-)
11. Miłość czy nienawiść? Miłość. Z W.! ;-*

Ja jakiś czas temu nominowałam osoby do LBA, więc nie będę się powtarzać. Nie mniej jest jedna osoba, która założyła bloga po ostatniej nominacji i która robi "dobrą robotę", więc nominuję Anę z Prostego Boxa ;-) pytania takie jak ostatnim razem, czyli:
1. Czego teraz słuchasz?
2. Jaki kraj lub miejsce na świecie chciałabyś odwiedzić?
3. Czego nie lubisz w innych ludziach?
4. Jak Ci minął dzień?
5. Jesteś typem skowronka czy sowy?
6. Ulubiona pora roku?
7. Lubisz robić zdjęcia?
8. Co daje Ci szczęście?
9. Kawa czy herbata?
10. Prezent, który sprawił Ci największą radość?
11. Bez czego nie możesz żyć? :-)

piątek, 29 sierpnia 2014

dwieście osiem - zapinka z kwiatami

Szybki post przed turniejem w Jaworznie ;-) wczoraj doszła druga cześć mojego prezentu urodzinowego od W. - śliczna zapinka z Krakowa, która jest datowana na 1250-1400. Bardzo podoba mi się ten prezent i oczami wyobraźni już go widzę przy mojej nowej średniowiecznej sukni... ;-D

Nr 208 ;-)


czwartek, 28 sierpnia 2014

dwieście siedem - prezent urodzinowy

Urodziny, urodziny! I prezenty, i życzenia, i tort! :-)) uwielbiam obchodzić urodziny! Aż szkoda, że mamy je raz w roku, prawda? ;-) ja wczoraj spędziłam cudowny dzień z najbliższymi. W. przyjechał na urodzinowy obiadek, później ciasta, które imitowały tort, a na koniec seans kinowy. Dostałam też wymarzony pierścionek od Węca w kształcie serduszka (będzie pasował do bransoletki) :-)

Nr 207 i świętujmy urodziny! ;-)


wtorek, 26 sierpnia 2014

dwieście sześć - stary manuskrypt + wishlista

Brr, zimno. Pada. Bardzo brzydka pogoda podczas której nic się nie chce. No, może poza leżeniem w łóżku z książką oraz kubkiem herbaty ;-) zazwyczaj w moje urodziny (tak, to już jutro) było bardzo ciepło... niestety patrząc na prognozę pogody, w tym roku nie będzie tak ślicznie. A żeby rozweselić sobie dzień (i dzisiejszy i jutrzejszy) przygotowałam taką malutką wishlistę rzeczy, które chciałabym dostać na urodziny.

Zacznijmy od średniowiecznych rzeczy. W tym momencie zamarzyły mi się piękne ażurowane buty średniowieczne takie jak u Katafalk: KLIK! oraz... cudowna średniowieczna brosza produkcji Volundra :-) zostając lekko w klimatach przeszłości, ale przechodząc do kolejnego działu "Książki" pokaże Wam moje "must have", czyli... książka Mariusza Wollnego "Z Kacprem Ryksem po renesansowym Krakowie". A ponieważ uwielbiam czytać każda książka sprawi mi ogromną przyjemność (oczywiście jeśli będzie to książka jednego z moich ulubionych autorów ta przyjemność będzie większa ;-)).

Na koniec zostawiłam "Ubrania i akcesoria". Od dawna szukałam idealnej dla siebie listonoszki. Nie mogła być zwykła. Na szczęście po długich poszukiwaniach znalazłam ideał na Cake-shop: Teczka Retro, Anna Smith. Czyż nie jest cudowna?! Na jednym ze spacerów z W. po Krakowie znalazłam coś do czego na początku podchodziłam sceptycznie, by potem się zauroczyć. Mowa tu o nausznicach. Tuż przy bramie Floriańskiej stoi z małym kramikiem pewna Pani, która sprzedaje ręcznie robione nausznice tak śliczne, że aż chciałoby się kupić wszystkie (może kiedyś uda mi się zrobić im zdjęcie?). Na sam koniec chciałam pokazać Wam spódniczki, które chciałabym w przyszłości posiadać w swojej kolekcji: KLIK!, KLIK! i KLIK! :-)

Tak patrząc na tą wishlistę to w sumie nie potrzeba mi aż tak wiele, prawda? ;-)

Nr 206 i manuskrypt.