piątek, 21 lutego 2014

sto trzydzieści trzy - Starcie Królów

Czuję wiosnę w powietrzu! ;-) choć niektóre prognozy mówią, że zima ma wrócić. Miło więc każdego dnia przespacerować się choć 10 minut (nawet jeśli to tylko spacer do tramwaju czy autobusu). Ostatnie dni wypełnia mi haftowanie szarfy (a właściwie herbu Gryfitów) dla W. oraz czytanie! To, że lubię czytać to już wiecie... nie wiecie jednak, że bardzo pochłonęła mnie saga Pieśni Lodu i Ognia :-)

Zawsze mam tak, że jak wiele osób zachwala jakiś film, serial czy książkę to mi od razu włącza się czerwona ostrzegawcza lampka i bardzo sceptycznie podchodzę do tego filmu/serialu/książki. Czasami nawet na złość nie oglądam lub nie czytam tej zachwalanej rzeczy. Czasami muszę do tego dojrzeć lub poczekać aż szum wokół danej rzeczy ucichnie. Z książką "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" tak właśnie było - skończył się medialny szum wokół autora i wejścia filmu do kin i mogłam na spokojnie wypożyczyć książkę z biblioteki, a później oglądnąć najpierw szwedzką wersję filmu, a następnie amerykańską (zawsze najpierw czytam książkę na podstawie, której wyszedł film). No i przepadłam! Tak, musiałam przyznać, że ten "szum" był uzasadniony...

Co do książek z sagi Pieśni Lodu i Ognia sprawa miała się inaczej. Moi znajomi każdy odcinek przeżywali na fejsbóku! Repostowali zdjęcia czy cytaty. Wszędzie pełno rzeczy z serialu! Nawet W. zaczął oglądać serial, a ja jakoś jeszcze nie miałam przekonania. Aż któregoś dnia stwierdziłam, że mam ochotę oglądnąć "Grę o tron". Nadszedł ten czas. Ściągnęłam pierwszy sezon i w ciągu dwóch dni go oglądnęłam. Niesamowity! Wielkie wow! Postaci, miejsca, aktorzy, fabuła, nieprzewidywalność i to coś sprawiły, że nie można się od serialu oderwać. Chyba pierwszy raz złamałam zasadę "najpierw czytaj, później oglądaj". Kiedy z W. skończyliśmy oglądać 3 sezon jakoś tak zrobiło się pusto. Więc w oczekiwaniu na kolejny sezon postanowiłam przeczytać książkę. Na szczęście koleżanka z bractwa ma wszystkie części i stała się moją prywatną biblioteczką z tą serią ;-) i po raz kolejny muszę przyznać, że jak świat długi i szeroki to książka bije na głowę serial. Oczywiście wielkim plusem serialu jest to, że 90% książki jest odzwierciedlona wręcz z zegarmistrzowską precyzją. Jednak wciąż jest tych 10%, które niezmiernie będzie zachwycać! Ja nie przepadam za fantastyką, ale George R. R. Martin stał się moim ulubionym pisarzem. Jestem w trakcie drugiego tomu Pieśni Lodu i Ognia i mój apetyt na dalszy ciąg rośnie. Wielkie oklaski dla Pana Martina!

Nr 133 i piątkowa lektura ;-)


2 komentarze:

  1. Ja właśnie jak ktoś poleca to włącza mi się światełko ciekawości :D
    Pozdrawiam :)
    agadiar.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mój typ książek (;
    Ooo ja też słyszałam, że ma wrócić zima, oby nie !!

    OdpowiedzUsuń